piątek, 20 stycznia 2017

Rozdział 1 : Początek

   ''Kurtka rozpostarła się w wielkie skórzaste skrzydła. Pani Dodds nie była człowiekiem. Była pomarszczoną wiedźmą ze skrzydłami nietoperza, pazurami i pyskiem pełnym żółtych kłów i właśnie zamierzała rozerwać mnie na strzępy. Zaczęły się dziać rzeczy jeszcze dziwniejsze. 
Pan Brunner, który jeszcze przed chwilą czytał przed muzeum, wjechał wózkiem w drzwi galerii, trzymając w ręce długopis. 
– Hajże, Percy! – krzyknął i wyrzucił długopis w powietrze. 
Pani Dodds rzuciła się na mnie. 
Uskoczyłem z wrzaskiem i poczułem, że pazury rozcinają powietrze tuż koło mojego ucha. Chwyciłem lecący długopis, ale gdy tylko go dotknąłem, przestał być długopisem. Stał się mieczem – brązowym mieczem, którego pan Brunner zawsze używał podczas konkursów.''

    Właśnie czytam Percy'ego Jacksona autorstwa Rick'a Riordan'a. Zdecydowałam się, aby poświęcić jej czas, ponieważ wiele osób ją polecało. Fantastyka jest bliska memu sercu, jednak nie czytam jej często, ale robię to, aby przekonać się jak bardzo ludzie się mylą lub są w niewiedzy.  Na obecny moment ta oto lektura jest  przyzwoita, jest z pewnością dużo lepsza niż Zmierzch, który zdecydowanie mnie rozczarował i z pewnością nie wrócę ponownie do niej. Sama nie jestem pewna czemu nadal próbuje przekonać się. że nawet potwór jest dobry, bo tak nie jest. W powieści o miłości wampira do nastolatki moim zdaniem magiczne istoty nie są doskonale wykreowane, bo skoro Jakob był wilkołakiem to dlaczego nie odczuwał niczego podczas pełni? Zmierzch ilustruje nam całą ideę tego w jaki sposób człowiek zostaje wampirem, przedstawia nam, że człowiek ma dwie strony, jedną dobrą, a pod nią kryje się krwiożercza istota pozbawiająca życia innych. Tak to prawda, jednak wiele aspektów odbiega od realiów naszego świata, ludzie są ww niewiedzy, a to jest najgorsze, ponieważ nie zdają sobie sprawy jak wiele niebezpieczeństw na nich czyha. Nadal się dziwię, że nikt nie domyśla się, iż świat dzieli się na dobrych i złych, na wilkołaki, wampiry oraz inne stworzenia, ale kto jest wtedy dobry, a kto zły?
     Równowaga sił natury, człowiek rodzi się, żyje i umiera, to jest normalny schemat, którego każdy powinien się trzymać, ale ktoś kiedyś musiał tą równowagę zachwiać. Około tysiąca  lat temu w małej wiosce żyła dwójka zakochanych ludzi. Ich miłość dawała im siłę i niosła szczęście wśród ludzi. Nie wyobrażali sobie życia bez siebie, więc zapragnęli żyć wiecznie. Nikt nie znał sposobu, aby im pomóc, lecz wkrótce zaleźli kobietę, która zdecydowała się na współpracę. Pochodziła ona z innej wioski, jednak została wygnana, ponieważ uchodziła tam za wiedźmę. Znalazła miłosierdzie wśród mieszkańców swojej wioski, ponieważ Ci powinni spalić ją na stosie, lecz w zamian za spokojne życie, bez problemów, pozwolą jej odejść .... i tak się stało. Tajemnicza kobieta sporządziła dwa eliksiry, jeden dla dziewczyny, drugi dla jej wybranka. Po wypiciu dziewczyna otrzymała efekt jakiego pragnęła - życie wieczne, ale krew jej towarzysza nie uległa magicznej miksturze, lecz się z nią zmieszała. W ten sposób chłopak został potworem. Rozwścieczony młodzieniec zamordował połowę wioski, ponieważ nie mógł znieść smutnego spojrzenia swojej miłości, aby go powstrzymać czarownica rzuciła najpotężniejsze zaklęcie jakie ktokolwiek stworzył, była to klątwa siły słońca i potęgi księżyca, której nikt nie mógł złamać. Dziewczyna już nigdy więcej nie mogła ujrzeć światła dziennego, a chłopiec światła księżyca, jednak mimo to, w ramach zemsty we dwoje mordowali niewinnych, więc kobieta zwróciła się o pomoc ku Bogom, oni zaś zesłali ze swojej prawicy aniołów, którzy mieli strzec planety Ziemi  jak i ludzi zamieszkujących ją, przed zagładą. Były to istoty silne oraz piękne zewnątrz , a ich dusza została obdarzona czystością i aurą, której nikt oraz nic nie może przyćmić. Anioły ze względu na ich zadanie nazwano upadłymi.  Na przestrzeni wieku przez swoją inność stawali się ofiarami ludzi, jednak nadal im pomagali, aby byli bardziej podobni do ludzi, Bogowie odebrali im skrzydła. Z pokolenia na pokolenie niszczyli rody przeklętych zakochanych. Pomimo tego, że zesłali ich Bogowie, upadli są śmiertelni, w przeciwieństwie do stworzeń podobnych do dziewczyny. Spór tych trzech istot, który wywołała czarownica tra po dzisiejsze czasy.
- Hope chodź na dół ! - Usłyszałam głos mojej ukochanej mamy, więc szybko wsunęłam zakładkę na aktualną stronę książki, którą czytam.
    To właśnie ja, wiecznie bujająca w obłokach nastolatka.. Mam na imię Hope i jestem jednym z upadłych aniołów. Moja rodzina kurczowo trzyma się wszelkich tradycji, jest często surowa. Każdy z członków rodziny musiał nauczyć się cierpliwości, samokontroli oraz potrzeby samorealizowania się. Pomimo, że łowcy czyli upadli mają ogromną siłę wewnętrzną muszą ją rozwijać jak i swoje zewnętrzne odbicie, dlatego sztuki walki są w naszej rodzinie obowiązkowe. Dlatego ja od piątego roku życia trenuję karate, a gdy osiągnęłam piętnaście lat zapisałam się na lekcje kickboxingu. Nie było łatwo być zwykłą nastolatką, uczyć się, trenować i jeszcze uczęszczać na polowania, jednak po kilku latach nauczyłam się godzić prawdziwe życie z moim powołaniem, mianowicie zdobyłam tytuł wicemistrzyni wschodniego wybrzeża w karate, dostałam się do dobrej szkoły, zajęłam się w niej muzyką oraz brałam czynny udział polowaniach. Niektórzy mówią, że nasz ród jest jednym z najsilniejszych. Jest to prawdopodobne, jednak nikt z nas nigdy nie unosił się pychą. Jeśli zdobyliśmy opinię silnych, wytrwałych w powołaniu to dzięki pracy, motywacji, dyscypliny oraz ciągłego popychania siebie do granic możliwości, bez tych kilku elementów byśmy nie osiągnęli tak wiele.
     Gdy zeszłam do salonu zobaczyłam tatę z toną papierów, jego praca w policji była ciężka, ale on był z niej zadowolony. Kiedy wychodził rano z domu zawsze towarzyszył mu uśmiech, a kiedy wracał jego twarz wyrażała zmęczenie, a wciąż uśmiechał się mimo to.
 - Pamiętasz, że dziś zawozisz Leo na trening i później go odbierzesz wraz z kolegami ?  - Z kuchni wyłoniła się mama z  w różowym fartuszku.
- Tak, oczywiście - odpowiedziałam - zresztą idę dziś do fryzjera, zapomniałaś o tym - dodałam.
- No tak, zmieniasz styl. Chcesz być fajna - powiedział tata dalej pisząc coś na kartce, na co ja i mama się zaśmiałyśmy.
- Przecież ja już jestem fajna - odpowiedziałam tacie, który delikatnie również się uśmiechnął.
- Dziękuje - mama wysłała mi buziaka w powietrzu, po czym powędrowała do kuchni. Wróciłam do mojej sypialni, aby zmienić dzisiejszy popołudniowy dres na jeasy i pomalować rzęsy maskarą.
      Mama była młodą, zgrabną, lecz niską brunetką o pięknych dużych czekoladowych oczach. Jane Pérez Carter, bo tak miała na imię, od urodzenia mieszkała w Birmingham, a w wieku dwudziestu pięciu  lat razem z tatą i małą mną przeprowadziła się do Miami, a po jedenastu latach mieszkania w USA jej akcent nadal pozostał idealnie brytyjski. Rok później przyszedł na świat Leo. Mama jest nauczycielką, a od dwóch lat również dyrektorem w mojej szkole. Jorge Pérez García czyli mój tata. Jest on Hiszpanem w 99,9%. Nie znam drugiego takiego człowieka tutaj w Miami, który by bardziej dbał o tradycję niż o samego siebie ... no ale taki jest mój tata. Jest on wysokim, umięśnionym mężem mojej mamy. Pomimo, że wyglądem przypomina bandytę, to jest on detektywem w policji od kilkunastu lat. Wygląda dość groźnie tym bardziej z bronią, ale w domu jest czuły i całkiem zabawny. Tata jest starszy od mamy o dziewięć lat, więc dziadkowie ze strony mamy nie byli zadowoleni, kiedy ich księżniczka przedstawiła mężczyznę starszego o kilka lat od ich córki w dodatku w tatuażem na ramieniu. Jednak dziadkowie pomimo uprzedzeń musieli zaakceptować tatę, ponieważ mama właśnie w wieku osiemnastu lat zaszła w ciąże .... i tak pojawiłam się ja. Obecnie tata uchodzi za najlepszego upadłego anioła w obecnych czasach, jest moim największym autorytetem. Podziwiam go, za to kim był, jak się zmienił, co osiągnął i kim jest obecnie. Chcę być chodź w połowie tak dobrym łowcą, siostrą, żoną, przyjaciółką jak mój tata. 
  Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 4:25  po południu co oznaczało, że ja i mój brat powinniśmy się zbierać.
- Mały ubieraj się! - Krzyknęłam wkładając do torebki portfel oraz telefon. Założyłam kurtkę, trampki i zbiegłam na dół. W salonie dostrzegłam gotowego do wyjścia Leo. Chwyciłam w dłoń kluczyki od auta, które leżały na stoliku, po czym zaczęłam kierować się do wyjścia, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam mężczyznę wraz z kobietą w średnim wieku z uśmiechem na twarzach. Byli oni brani bardzo elegancko, jednak nigdy ich nie widziałam w okolicy, może to ktoś z policji..
- Dzień dobry, Anne Styles, a to mój mąż Robert jesteśmy nowymi sąsiadami, są może rodzice? - Spytała uprzejmie kobieta.
- Dzień dobry. Maaamo, ktoś do was! - krzyknęłam, a chwileczkę później obok mnie pojawiła się mama - Mamo, my lecimy. Pamiętaj, że pizza ma być dla 5 osób. Choć Leo, do widzenia i przepraszam państwa - uśmiechnęłam się i z bratem opuściłam mój rodzinny dom. Otworzyłam auto, zapięłam pasy. Jeszcze raz spojrzałam na nowych sąsiadów, wyglądali dość inaczej. Coś w nich mnie intrygowało. Tylko nie wiedziałam czym się różnili od innych. Postanowiłam nie rozmyślać o tym, więc już po chwili jechałam drogą w stronę centrum miasta.
   Gdy zawiozłam brata na trening judo udałam się do fryzjera, gdzie czekała na mnie moja przyjaciółka Elizabeth.
- Witaj Pérez - powiedziała Lizy.
     Przyjaźnimy się od trzech lat, kiedy to Elizabeth przeprowadziła się z innego miasta i w drugiej klasie na lekcji historii usiadła właśnie ze mną. Od razu ją polubiłam, nie była chamska, nieuprzejma, nie miała torebki od Chanel jak inne dziewczyny z mojej klasy. Elizabeth była szczupłą i o trzynaście centymetrów wyższą ode mnie szatynką. Jej oczy były duże i jasno błękitne, choć często wydawały się szare lub zielone. Najlepszą jej cechą była szczerość, mówiła zawsze to co myślała, nie martwiła się o konsekwencje tego co powie, była bezpośrednia. Nie obchodziło ją to co myśleli o niej inni, jednak była tego ciekawa, a kiedy ktoś zaszedł jej za skórę była wtedy dla tej osoby najgorszym wrogiem, największym koszmarem nocnym. Była typową Amerykanką. Wiedziała, że jest ładna, ale nie uważała się za taką. Lubiła zdrowe jedzenie jak i fast foody oraz grać w piłkę siatkową, której ja ze względu na mój wzrost nienawidziłam. Liz żyła horrorami. Kochała swojego chłopaka, z którym jest od jedenastu miesięcy. Pochodziła z sympatycznej i nowoczesnej rodziny, dla której pieniądze były ważne, ale równie dobrze byłoby gdyby ich nie było. Uwielbiała
mnie odwiedzać wraz z braćmi, ponieważ zawsze uważała, że wtedy czuje się jakby miała jeszcze większą rodzinę. Elizabeth często nosiła ciemne ubrania,  myślę, że czuła się w nich komfortowo, w przeciwieństwie do mnie. Tak właściwie byłyśmy przeciwieństwami.
- Wiesz co ?! Byłam dziś niewidzialna! - Dodała.
- Co? Znów za dużo cukru Liz? - Ze zdziwienia zmarszczyłam lekko brwi i czoło.
- W sensie dla innych. Nikt nie miał dziś czasu, mama, Jace,Toby, o Becku nie wspomnę, ten dupek nie odpisał nawet na wiadomość. Pies sąsiadki też.  Nawet pies! Czułam się niewidzialna.
- Mój biedaku... - przytuliłam ją, po czym zdjęłam kurtkę.
- Żegnaj rudzielcu, teraz będziesz nową Hope !
- Elizabeth Rose Hudson ja zmieniam tylko i wyłącznie kolor moich włosów - upomniałam ją śmiejąc się. - Masz, rzeczy na jutro, prawda? - Spytałam.
- Jakieś ciuchy mam u ciebie, a potrzebne książki mam w torbie. Uwierzysz, że jutro znów idziemy do szkoły? - Spytała, robiąc smutną minę.
- To był tylko weekend, a zaczynie się znów za 5 dni Liz, następnie pierwsze święta bez Shawna, a później musimy dokończyć 3 klasę - odpowiedziałam.
- Przynajmniej jakieś pozytywy, a za rok klasa maturalna! Myślę, że ten dupek Shawn właśnie teraz ląduje w Kanadzie. Nie ma to jak się przeprowadzić do innego miasta i zostawić dwie takie super dziewczyny - spojrzała na nasze odbicie w lustrze.
- Ty też się przeprowadziłaś. Zapomniałaś ? - Spytałam siadając na fotelu.
- Ale to było coś zupełnie innego - nie odpowiedziałam, ponieważ podeszła znajoma mamy, która zadawała pytania odnośnie tego jak chciałabym wyglądać.
    Po dwóch godzinach i czterdziestu minutach moje włosy były w odcieniu złotego brązu. Fryzjerka bardzo się postarała. Jakość to podstawa, niektóre dziewczyny wybierają najtańsze salony, a później widzi się je z zwykłą prostą kreską, zamiast pięknego ombre. Mam nadzieję, że tata już nie będzie nazywać mnie w formie żartu rudą wiedźmą, tylko powróci do mojego imienia. Według przyjaciółki wyglądałam jak inna osoba. Gdy załatwiłam formalności pojechałam z Elizabeth po brata i jego kolegów, a następnie z powrotem w domu, gdzie czekała na nas własnoręcznie wykonana pizza przez mamę. Ze względu, że ja i Liz uwielbiałyśmy oglądać bajki to razem z chłopcami wspólnie oglądaliśmy Hotel Transylwania. Gdy bajka się skończyła chwilę graliśmy w Uno, jednak Leo się obraził, ponieważ stwierdził, że ja oszukuję, więc chłopcy pobiegli się jeszcze pobawić u Leo w pokoju, a ja z Elizabeth zaczęłyśmy oglądać Pretty Little Liars wraz z moimi rodzicami, którzy bardzo lubili ten serial i często ze mną go oglądali.
- W takim momencie? Serio?! - Krzyknęła Elizabeth, kiedy nastąpiła przerwa.
- Hope, zostaliśmy zaproszeni na kolację u Państwa Styles, która odbędzie się jutro szóstej - powiedziała mama.
- U kogo? - Spytałam, iż nie kojarzyłam tego nazwiska.
- Nowych sąsiadów, tych którzy byli się przywitać w południe, więc musisz odwołać kręgle. Wybaczysz nam Ellie? - Przyłączył się do rozmowy tata.
- Ja zawsze, proszę pana. Dla pana wszystko - zaśmiała się Lizy i tak spędziliśmy resztę wieczoru na rozmowie oraz oglądaniu Pretty Little Liars wraz z moimi rodzicami.
Witam kochani, długo zastanawiałam się czy go opublikować, czy nie, chciałam wcześniej i zmieniałam zdanie, jednak po długim zastanowieniu, ukazał się dziś, ponieważ od tej pory mam ferie. Jest to pierwszy rozdział, który według mnie jest najgorszy ze wszystkich. Zawsze powtarzam, że pierwszych trzech rozdziałów nie umiałam i nadal nie umiem pisać, wychodzą one ... jakie wychodzą. Wkrótce będzie lepiej !
Zaczyna się powolutku, bo nigdzie nie zamierzam się spieszyć, ale obiecuję wkrótce akcja zacznie się rozwijać oraz, że rozdziały będą troszkę dłuższe. Na początek chciałam by ten rozdział bym bardziej takim zapoznaniem, aby później nic mi nie uleciało odnośnie upadłych, więc no...
Jeśli macie jakiekolwiek pytania możecie je zadawać, a ja na nie odpowiem.
Mam ogromną nadzieję, że opowiadanie się wam spodoba.
Wszyscy jesteśmy amatorami
Pozdrawiam x

niedziela, 1 stycznia 2017

Jak dobro i zło

Biel i czerń 
Śmiech i płacz
Miłość i nienawiść
Prawda i fałsz
Dzień i noc
Słońce i księżyc
Życie i śmierć
Niebo i piekło
Anioły i demony
Dobro i zło

Za pomocą słów, niebo i piekło toczą walkę o nasze istnienie

Bohaterowie

JadeThirlwall

Hope Luna Luz de Pérez

Dominic Sherwood

James Lightwood

Podobny obraz
Harry Styles

Elizabeth Gillies, Avan Jogia

Elizabeth Hudson, Beck Reed

Znaleziony obraz
Holland Roden

Kylie McClain

Matthew Daddario, Crystal Reed

Alexander Pedro & Lucinda Rita de Pérez

Anne Hathaway, Jake T. Austin, Vin Diesel

Jane & Leo & Jorge Cruz de Pérez
Szablon